Porozumienia rzeszowsko-ustrzyckie

Gdy w okupowanym od 5 stycznia 1981 roku przez chłopów Domu Kolejarza wydrukowany został pierwszy numer gazetki strajkowej – jego tytuł brzmiał „Trwamy”. Żadne inne słowo lepiej nie określałoby tego, co wtedy naprawdę działo się w jego murach. To nie była przecież, choć był przeciwnik, wprost walka – tego stanu spokojnego rozmodlenia, pełnego nadziei rozśpiewania, ważnych rozmów o wspólnych trudach i jeszcze bardziej wspólnych celach w żaden sposób wojną nazwać się nie dawało. Uczestnicy tego i protestu, i żądania swoim codziennym upartym trwaniem co najmniej półtorej setki uczestników każdej doby  przez 46 dni doczekali się  czasu podpisania porozumień z niechętną temu komunistyczną władzą. Owszem, rozgrywała się też równocześnie wielka polityka, w jakiej uczestniczyły nie tylko te władze i „Solidarności” z osobistym zaangażowaniem Lecha Wałęsy, ale także znani ludzie nauki, Episkopat, a nawet sam papież Jan Paweł II. Jednak bez upartego trwania setek zwykłych ludzi wszystkiego tamtego by nie było. Do sukcesu doprowadzili przede wszystkim członkowie rzeszowskich struktur „Solidarności Wiejskiej” z kilku; pięciu czy sześciu najlepiej zorganizowanych gmin. Prawdziwymi bohaterami stali się łącznicy, których stałym zadaniem było kursowanie co kilka dni między miejscem zamieszkania, a Domem Kolejarza organizowanie kolejnych grup uczestników, wprowadzanie „zmiany” do budynku i wyprowadzanie co najwyżej takiej samej liczby dotychczasowych uczestników.  

Dlatego słowo „trwamy” powtarzało się wielokrotnie każdego dnia, a dwadzieścia lat później artysta–plastyk Krzysztof Bukała zapisał je na pamiątkowej tablicy i okolicznościowym medalu. 

Uparte chłopskie trwanie w Rzeszowie było takim najdłuższym w całym czasie pierwszej „Solidarności” i jednym z najdłuższych na wszystkich naszych polskich drogach do wolności. Choć głównym żądaniem była sprawa rejestracji rolniczego związku, „Solidarności Wiejskiej”, to chodziło o wiele więcej, właściwie o ich wszystkie życiowe sprawy.

Najpierw była potrzeba wsparcia braci-rolników bieszczadzkich, którzy swoją akcję żądaniową zaczęli kilka dni wcześniej w Ustrzykach Dolnych w obronie swoich podstawowych praw, naruszanych przez komunistyczne władze w Bieszczadach. Miejscem strajku solidarnościowego miał być rzeszowski urząd wojewódzki, stało się jednak inaczej: 5 stycznia 1981 roku przed południem około czterdziestu rolników, choć wcześniej nie zapraszanych, weszło do Domu Kolejarza, gdzie od trzech dni ludzie reprezentujący MKZ NSZZ „Solidarność” oraz „Solidarność” kolejarzy okupowali budynek, żądając dokonania korzystnego dla tego związku podziału majątku po WRZZ. Powstał wspólny komitet strajkowy, a wkrótce chłopski wątek nie tylko odszedł daleko od samego tylko poparcia postulatów bieszczadzkich, ale zdominował treść i formę całego wydarzenia prowadząc do rozstrzygnięć lokowanych często obok porozumień społecznych z Gdańska, Szczecina i Jastrzębia zawartych niewiele ponad pół roku wcześniej.

Z ogromną pomocą pośpieszyli ludzie z Rzeszowa i całego województwa; organizowali żywność,  „gastronomię”, uruchomili redakcję biuletynu i drukarnię, prowadzili skutecznie łączność, opiekę medyczną, niewiarygodnie sprawny system informacji i inne przydatne funkcje, a wielu dzielnych księży - stałą posługę duszpasterską. Łącznicy i wożone przez nich grupy jeździły za darmo rzeszowskimi autobusami PKS mając obite pieczątkami i podparte właściwą uchwałą komisji zakładowej upoważnienia.

 

Pierwotnym, twardym, prostym, sękatym chłopskim żądaniom zewnętrzni doradcy dodali nie tylko  łagodności, ale i perspektywy systemowej, a skrajne żądania polityczne i dążenia samorządowe „przerobili” na zdobycze o charakterze znacznie bardziej duchowym. 

Dalsze prace redakcyjne odbywały się głównie przy udziale doradców: prof. Andrzeja Stelmachowskiego i jego asystentów: Bolesława Banaszkiewicza i Waleriana Pańki, Andrzeja Gwiazdy, Bogdana Lisa, Romualda Kukołowicza, także zacnego księdza biskupa Tadeusza Błaszkiewicza  – tworząc dość spójny system żądań, ograniczony jednak nienaruszalnością ustrojowych zasad niedemokratycznego systemu komunistycznego.

Do strajkujących w Rzeszowie przyłączyli się rolnicy z różnych regionów Polski, przekształcając protest - nie tylko z nazwy - w ogólnopolski. Ta ogólnopolska cecha – przyporządkowana najpierw 6 stycznia akcji w Ustrzykach – już 10 stycznia przeniesiona została do Rzeszowa.

Ewolucja statusu i składu komitetu strajkowego odpowiadała zmianom celów i aspiracji prowadzonej akcji: od lokalnej, rzeszowskiej, chłopskiej  grupy w ramach szerszego komitetu strajkowego po rozpoczęcie procesu jednoczenia różnych nurtów związków chłopskich: 3 lutego – powołano w Rzeszowie Komisję Jedności Działania; 13 lutego - powstała w Bydgoszczy Krajowa Komisja Porozumiewawcza NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”.  

Strajk uzyskał zdecydowane poparcie władz regionu rzeszowskiego MKZ NSZZ „Solidarność”. Lech Wałęsa długo nie chciał uznać prawa rolników do własnego związku, uznając za wystarczającą formę stowarzyszenia i zdanie zmienił dopiero po wyraźnych naciskach innych działaczy (m.in. A. Gwiazdy, B. Lisa, J. Rulewskiego, K. Modzelewskiego), a nade wszystko Kościoła (po powrocie z wizyty w Watykanie i spotkaniu z papieżem w dniu 15 stycznia). W dniu 19 stycznia złożył publiczne oświadczenie o słuszności walki rolników o własny związek zawodowy. Pomimo niechęci Wałęsa dwukrotnie spotkał się ze strajkującymi, negocjował z władzami, wreszcie został jednym z sygnatariuszy porozumień w Rzeszowie i w Ustrzykach Dolnych.

 Strajk potępiony został przez KC PZPR oraz Naczelny Komitet ZSL. Lokalnie poparły go: koło ZSMP w Siedliskach, gm. Lubenia ( 21 stycznia ) i Komitet Miejski ZSL w Rzeszowie (10 lutego).

Zaniepokojenie władz komunistycznych było tak duże, że w Komendy Wojewódzkiej MO w Rzeszowie w połowie stycznia 1981, w porozumieniu z MSW, przygotowano plan - pod kryptonimem Kret - pacyfikacji strajku i osadzenia strajkujących w więzieniu w Załężu k. Rzeszowa. Doszło do zakażenia pokarmowego, być może wywołanego celowo przez agentów SB. Podejmowane były próby skłócenia miedzy sobą członków komitetu strajkowego, dezorganizacji, zwątpienia w skuteczność protestu. Działania te - wobec chłopskiej determinacji i groźby eskalacji form protestu, włącznie z tzw. strajkiem żywnościowym - okazały się jednak nieskuteczne.

Ks. Prymas Wyszyński przyjął delegację strajkową 6 lutego, po czym spotkał się z Lechem Wałęsą, którego „wysłał” na rozmowę z przedstawicielem rządu (doszło do niej już z „nowym” wicepremierem M. F. Rakowskim w dniu 14 lutego), a sam 7 lutego spotkał się bezowocnie z  I sekretarzem KC PZPR Stanisławem Kanią.

W późniejszym okresie, wykraczającym już poza czas trwania rzeszowskiego strajku, ksiądz prymas Stefan  Wyszyński spotkał się z premierem rządu PRL gen. Wojciech Jaruzelskim  w dniu 26 marca uzależniając warunek dalszego pełnienia przez Kościół funkcji mediatora między władzami a społeczeństwem, od rejestracji rolniczego związku.  Rezygnacja, z głównego do czasu, postulatu strajku rzeszowskiego – żądania rejestracji NSZZ „Solidarność Wiejska” i zawierzenie sprawy kościelnym negocjatorom spowodowało, że droga do rejestracji w dniu 12 maja przez Sąd Wojewódzki w Warszawie NSZZ RI „S” stała się dłuższa – jak się jednak ostatecznie okazało skuteczna.

Wielkie znaczenie dla zwrócenia światowej opinii publicznej na chłopską walkę o legalizację działalności związkowej i demokratyzację życia, były reportaże i korespondencje wysyłane z Rzeszowa pod koniec stycznia przez korespondenta NEW YORK TIMES’A – Timothy Garton Ash’a, goszczącego w Rzeszowie przez kilka dni i wyrzuconego z Polski za te właśnie korespondencje.

W dniu 1 lutego 1981 przybyła do Rzeszowa komisja rządowa pod przewodnictwem wiceministra rolnictwa Andrzeja Kacały. W wyniku trwających ponad 2 tygodnie negocjacji, zawieszonych pomiędzy 6 a 16 lutego – w nocy 18/19 II 1981 podpisano porozumienie rzeszowskie o charakterze ogólnopolskim, a następnej nocy porozumienie lokalne ze strajkującymi rolnikami w Ustrzykach Dolnych. Do nich właśnie odwoływano się podczas obrad „Okrągłego Stołu”. Istotne znaczenie, szczególnie w drugiej połowie lat. 80 odegrała Komisja ds. Realizacji Porozumień Rzeszowsko – Ustrzyckich – stając się półlegalnym surogatem związkowej aktywności, której przewodniczącym był przez cały czas Józef Ślisz, rolnik z Łąki, który podobnie jak Jan Kułaj i wielu innych przyszedł na strajk jako mało znana szerzej osoba, a wyszedł - jako znany i wiarygodny przywódca. 

Trwająca w Rzeszowie 46 dni akcja zakończyła się wyjściem rolników w procesji zanoszącej do kościoła farnego jako ofiarne votum wielki, drewniany krzyż „strajkowy”, wykonany miesiąc wcześniej własnymi rękami przez członków „Solidarności Wiejskiej” z Siedlisk w podrzeszowskiej gminie Lubenia.

Lutowe porozumienia były obopólnym kompromisem. Strony przyjęły wtedy pewną pozycję rozejmową i zapisały to w porozumieniach.

Nawet zarejestrowanie w maju 1981 r. rolniczego związku zawodowego nie rozładowało tworzących się już na co dzień napięć. Postulaty rzeszowskie i zawarte porozumienie szło dalej w kierunku samoograniczania się żądań, niż 21 postulatów gdańskich. Powściągliwość nie dotyczyła tylko sfery politycznej, także własności ( nikt nie kwestionował zasad zbrodniczej komunistycznej reformy rolnej), ani nawet sformułowania zasad reformy ekonomicznej. Postulaty rolnicze, mające znamiona reformy ustrojowej i których realizacja musiałaby spowodować zmiany wręcz rewolucyjne pojawiły się dopiero w jesieni,  miesiąc po rewolucyjnym programie „Samorządnej Rzeczypospolitej” przyjętym przez Zjazd Krajowy NSZZ „Solidarność”.

Pomimo swoich niewątpliwych korzyści dla wsi i rolników: nienaruszalności chłopskiej własności i wzmocnienia prawa dziedziczenia ziemi, uznania prywatnego rolnictwa za trwały i równoprawny segment gospodarki narodowej, ustalenia dostępu do środków Funduszu Rozwoju Rolnictwa, a także do dotacji i kredytów, zbliżenia praw socjalno-emerytalnych do praw innych  grup zawodowych, pewnych zmian w zakresie powoływania naczelników gmin i wyboru sołtysów, znacznego poszerzenia publicznych uprawnień ludzi wierzących itd. – Porozumienie Rzeszowskie nie dawało podstaw do systemowej reformy wsi i rolnictwa, przede wszystkim nie poruszając nawet istotnie sprawy demokratyzacji wiejskiej samorządności. Ten problem, poruszany coraz częściej późnym latem i jesienią 1981 r. przez „Solidarność” pracowniczą jako żądanie wolnych i demokratycznych wyborów do rad narodowych (przede wszystkim stopnia podstawowego, ale i wyższego, a nawet do Sejmu), doskwierał najmocniej w środowisku wiejskim, gdzie brak autentycznej samorządności niweczył większość rzekomych zdobyczy z pierwszej połowy roku. Na fali tych coraz mocniej uświadamianych konieczności narastała w Polsce południowo-wschodniej potężna fala buntu antysystemowego, antykomunistycznego. Liderem w realizowaniu tych aspiracji była znów rzeszowska organizacja rolniczej „Solidarności”. Z inicjatywy m.in. Henryka Cząstki i Antoniego Bartyńskiego rolnicy podjęli pomiędzy 23 a 26 listopada okupację sześciu rzeszowskich urzędów gminnych w: Leżajsku, Kolbuszowej, Łańcucie, Tyczynie, Strzyżowie, Czerminie, także w Zarzeczu na terenie woj. przemyskiego. W Ropczycach rolnicy prowadzeni przez Michała Gila zajęli nie urząd, ale budynek POM-u w Brzyznej, gdzie w nocy z 3 na 4 grudnia zawarte zostało wręcz wzorcowe lokalne porozumienie.

Stan wojenny zamroził postęp wydarzeń, a w wielu obszarach dokonał głębokich regresów. Na kilka kolejnych lat przekreślił nadzieje wsi i rolników na samorządność wiejską i możliwość reformowania wiejskich instytucji gospodarczych. Jednak pamięć o uzyskanych rozwiązaniach, zdobyte doświadczenia i kreacja wiejskich liderów różnych szczebli, trwałość Komisji ds. Realizacji Porozumień i nawet niezbyt daleko idące zmiany w komunistycznym prawodawstwie stanowiły istotny punkt wyjścia do zmian, jakie następowały po roku 1989.

Omawiane wyżej zdarzenia stanowią dla Rzeszowa i regionu jedno z najważniejszych wydarzeń historycznych, utrwalonych w epicki sposób m.in. na drzwiach katedry rzeszowskiej, stanowią wraz i innymi polskimi porozumieniami społecznymi kamienie milowe zapoczątkowanych wówczas i przerwanych przez stan wojenny przemian społecznych i demokratyzacji państwa.

Jako takie zasługują na trwałą pamięć potomnych.

Jak powiedziała na przełomie wieków w jednym z wywiadów prasowych poetka, prozaiczka i dziennikarka, uczestniczka opozycji demokratycznej w PRL Anka Kowalska „zbiorowym bohaterem naszych czasów jest prawda o nas samych”. 


 

Popularne posty z tego bloga

Noworoczne spotkanie w Zielonce

Zawody Wędkarskie na Rajskiej Dolinie w Pogwizdowie Starym

Eliminacje Gminne XLVII Ogólnopolskiego Turnieju Wiedzy Pożarniczej „Młodzież Zapobiega Pożarom” w Raniżowie